Mariusz podwiózł mnie pod blok. Pogadaliśmy chwilę i wyszedłem z auta. Wszedłem do budynku i wbiegłem po schodach do swojego mieszkania. Rzuciłem torbę na podłogę, zdjąłem buty i kurtkę i ruszyłem w stronę kuchni. Włączyłem radio i wyciągnąłem piwo z lodówki. Zrobiłem skromną kolację, którą przepijałem piwem. Zabrałem kolejną butelkę alkoholu i udałem się do łazienki. Napełniłem wannę gorącą wodą i zanurzyłem się w niej. Ostatnie na co miałem ochotę przez snem to odprężająca kąpiel i piwo.
Leżąc tak zastanawiałem się kim była i czego chce ode mnie ta rudowłosa piękność? Dlaczego w trakcie meczu i później przy samochodzie tak dziwnie mi się przyglądała? Może poślubiłem ją po pijaku albo nie przepuściłem w kolejce do banku, na pasach? A może jest jakąś moją zaginioną siostrą? Przecież ona jest RUDA! Oj Krzysiu, chrzani ci się już pod tą czuprynką..
Wstałem, wytarłem ciało ręcznikiem, ubrałem bokserki i koszulkę z logo klubu i poszedłem do łóżka.
Po raz pierwszy od dawna zasnąłem bez problemów...
- Wiesz, gdyby nie to, że mój tata zmarł nigdy nie poznałabym ciebie.- powiedziałam obojętnie wpatrzona w kieliszek z winem.- Pójdę się położyć. Dobranoc.- wyszłam z salonu i udałam się do pokoju.
Położyłam się na łóżku i odetchnęłam ciężko. Jak ja mogłam powiedzieć coś takiego!? Widziałam, czułam zakłopotanie przyjaciółki..
Okryłam się szczelnie kołdrą, wyrzuciłam z głowy wszystkie myśli i zasnęłam.
W nocy śniła mi się ona... Siedziała na brzegu morza skulona przez zimno. Jej rude fale zawiewały na twarz zasłaniając łzy spływające po policzkach i spadające na bluzę.
Ja stałem w oddali i przyglądałem się jej. Czułem się bezsilny, bo nie wiedziałem jak mam jej pomóc, bałem się podejść.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu.
- Halo?- odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć, masz czas po południu?
- Zależy o co chodzi?- ziewnąłem.
- Obudziłem cie? Przepraszam, wiem, że teraz potrzebujesz...
- Daj spokój. Nie jestem małym dzieckiem.- powiedziałem lekko zdenerwowany.- Co chcesz?
- Dagmara napisała mi sporą listę zakupów i muszę to wszystko ogarnąć dzisiaj. Pomożesz?
- Oj Bartek, o której?
- Koło jedenastej będę u ciebie. Do później.
Rozłączyłem się i spojrzałem na zegarek. Było chwilę po dziewiątej, a ja po raz pierwszy od dawna obudziłem się w dobrej formie.
Zsunąłem się z łóżka i poszedłem do kuchni.
Rano poczułam coś mokrego na twarzy. Leniwe otworzyłam oczy i zauważyłam Hankę stojącą przy moim łóżku ze spryskiwaczem w ręku.
- Co ty do cholery robisz?
- Budzę cię.- uśmiechnęła się.- No Wojnarowa, wstawaj, jedz śniadanie i szykuj się, bo za chwilę ruszamy na zakupy!
- Myślałam, że chociaż w Bełchatowie sobie odpocznę. Nie idę. Jest zimno i chce mi się spać. To przez ten głupi mecz.
O jedenastej Neroj zawitał pod moimi drzwiami. Ubrałem kurtkę i udaliśmy się do jego samochodu.
- Czym ta Daga tak cię męczy?
- Nudzi jej się samej w domu i zaprosiła dziewczyny na imprezę. A, że jest unieruchomiona to ja odwalam czarną robotę. Muszę kupić trochę spożywki, film wypożyczyć, odebrać sukienkę od krawcowej i przy okazji dokupić resztę prezentów na święta i lampki na choinkę.- westchnął.- Dzięki, że zgodziłeś się pomóc.
- Spoko. Jak długo jeszcze będzie w gipsie?
- Dwa tygodnie.
- To ja ci facet współczuję.- poklepałem go po ramieniu.
- Miałbym do ciebie jeszcze jedną prośbę.- zaczął gdy wychodziliśmy z pierwszego sklepu.
- Jeszcze jedną?- zapytałem zdziwiony.
- Bo to impreza całonocna i babska. I tak troszkę Daguśka mnie wyeksmitowała na noc. Mógłbym u ciebie przenocować?
- No pewnie! Kupimy jakiegoś alkohola i coś do jedzenia i obejrzymy jakiś film lub pójdziemy do jakiegoś baru.
- Dzięki. Ratujesz mi dupę.
- W końcu od czegoś ma się starszych kolegów.
- Dlaczego nie wzięłaś tamtego swetra?
- Nie podobał mi się kolor i materiał.
- Oj Lena, jakie ty masz wymagania. Ale nie martw się. Przed nami jeszcze wiele sklepów. Coś sobie wybierzesz.
- A kiedy coś zjemy?
- Po zakupach.- wywróciła oczami.- A wieczorem zabieram cię do klubu.
- Nie.- jęknęłam.
- Otworzyli niedawno nowy, super klub. Musisz tam iść! Nie będziesz ciągle w domu siedziała. I nie przyjmuję odmowy.- pociągnęła mnie w stronę kolejnego sklepu.
Po dużych zakupach wybrałyśmy się do jakiejś orientalnej restauracji na obiad. Potem wsiadłyśmy do samochodu i wróciłyśmy do Bełchatowa.
- To już wszystko?- obładowany zakupami szedłem w stronę samochodu Neroja.
- Nie. Jeszcze muszę do apteki wstąpić po jakieś witaminy.
- Tylko szybko.
Gdy wreszcie wszystko załatwiliśmy dotarliśmy na osiedle Bartka. Pomogłem mu wnieść zakupy do mieszkania.
- Cześć kaleko!- przywitałem się z Dagmarą.
- Cześć Krzysiu! Fajnie widzieć cię u...- zatrzymała na chwilę.- U nas.
- Jak się trzymasz sierotko?- usiadłem obok i położyłem rękę na gipsie.
- Nudy, nudy i jeszcze raz nudy! Gdyby nie to, że laski wpadają to bym się tu pochlastała.- westchnęła.
- A kogo zaprosiłaś?- zaciekawiony uniosłem brew.
- Stały skład Paulina, Ola i kilka znajomych których nie znasz.
- Chętnie poznam.- uśmiechnąłem się.
- To nie dzisiaj skarbie.
- Ale obiecujesz, że kiedyś na pewno?
- Obiecuję.- poklepała mnie po policzku.- Krzysiu, miałabym do ciebie malutką prośbę.
- Zawsze jestem do twojej dyspozycji.
- Mógłbyś przygotować ten ananasowy poncz? Tylko zamiast wódki użyj rumu! Wtedy jest lepszy smak.
- Oczywiście.
Pomogłem Bartkowi w przygotowaniach do kobiecej imprezy, a potem ulotniliśmy się z mieszkania.
Na początek wybraliśmy się do kina, a potem z ćwiartką weszliśmy do mojego mieszkania. Lekki rozruch, żel na włosy i wyszliśmy do klubu.
Po długich przygotowaniach Hanka była gotowa i wreszcie wyszłyśmy z domu.
Po krótkim spacerze dotarłyśmy do jakiegoś klubu. W środku pachniało whisky i było duszno od dymu papierosowego. Zajęłam miejsce przy jednym ze stolików, a przyjaciółka poszła po coś na "rozgrzanie".
W kącie przy jednym ze stolików zauważyłam tego siatkarza...
_____________________
Przepraszam za literówki.
Od piątku nie mogłam znaleźć czasu aby dodać rozdział..
Troszkę tu "popsułam" całe moje założenie co do tego bloga, ale postaram się to naprawić w kolejnych rozdziałach :D.
Zapraszam: ASK i TWITTER
+ bardzo bardzo bardzo przepraszam, że tka długo nic się nie pojawiało..
Leżąc tak zastanawiałem się kim była i czego chce ode mnie ta rudowłosa piękność? Dlaczego w trakcie meczu i później przy samochodzie tak dziwnie mi się przyglądała? Może poślubiłem ją po pijaku albo nie przepuściłem w kolejce do banku, na pasach? A może jest jakąś moją zaginioną siostrą? Przecież ona jest RUDA! Oj Krzysiu, chrzani ci się już pod tą czuprynką..
Wstałem, wytarłem ciało ręcznikiem, ubrałem bokserki i koszulkę z logo klubu i poszedłem do łóżka.
Po raz pierwszy od dawna zasnąłem bez problemów...
- Wiesz, gdyby nie to, że mój tata zmarł nigdy nie poznałabym ciebie.- powiedziałam obojętnie wpatrzona w kieliszek z winem.- Pójdę się położyć. Dobranoc.- wyszłam z salonu i udałam się do pokoju.
Położyłam się na łóżku i odetchnęłam ciężko. Jak ja mogłam powiedzieć coś takiego!? Widziałam, czułam zakłopotanie przyjaciółki..
Okryłam się szczelnie kołdrą, wyrzuciłam z głowy wszystkie myśli i zasnęłam.
W nocy śniła mi się ona... Siedziała na brzegu morza skulona przez zimno. Jej rude fale zawiewały na twarz zasłaniając łzy spływające po policzkach i spadające na bluzę.
Ja stałem w oddali i przyglądałem się jej. Czułem się bezsilny, bo nie wiedziałem jak mam jej pomóc, bałem się podejść.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu.
- Halo?- odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć, masz czas po południu?
- Zależy o co chodzi?- ziewnąłem.
- Obudziłem cie? Przepraszam, wiem, że teraz potrzebujesz...
- Daj spokój. Nie jestem małym dzieckiem.- powiedziałem lekko zdenerwowany.- Co chcesz?
- Dagmara napisała mi sporą listę zakupów i muszę to wszystko ogarnąć dzisiaj. Pomożesz?
- Oj Bartek, o której?
- Koło jedenastej będę u ciebie. Do później.
Rozłączyłem się i spojrzałem na zegarek. Było chwilę po dziewiątej, a ja po raz pierwszy od dawna obudziłem się w dobrej formie.
Zsunąłem się z łóżka i poszedłem do kuchni.
Rano poczułam coś mokrego na twarzy. Leniwe otworzyłam oczy i zauważyłam Hankę stojącą przy moim łóżku ze spryskiwaczem w ręku.
- Co ty do cholery robisz?
- Budzę cię.- uśmiechnęła się.- No Wojnarowa, wstawaj, jedz śniadanie i szykuj się, bo za chwilę ruszamy na zakupy!
- Myślałam, że chociaż w Bełchatowie sobie odpocznę. Nie idę. Jest zimno i chce mi się spać. To przez ten głupi mecz.
O jedenastej Neroj zawitał pod moimi drzwiami. Ubrałem kurtkę i udaliśmy się do jego samochodu.
- Czym ta Daga tak cię męczy?
- Nudzi jej się samej w domu i zaprosiła dziewczyny na imprezę. A, że jest unieruchomiona to ja odwalam czarną robotę. Muszę kupić trochę spożywki, film wypożyczyć, odebrać sukienkę od krawcowej i przy okazji dokupić resztę prezentów na święta i lampki na choinkę.- westchnął.- Dzięki, że zgodziłeś się pomóc.
- Spoko. Jak długo jeszcze będzie w gipsie?
- Dwa tygodnie.
- To ja ci facet współczuję.- poklepałem go po ramieniu.
- Miałbym do ciebie jeszcze jedną prośbę.- zaczął gdy wychodziliśmy z pierwszego sklepu.
- Jeszcze jedną?- zapytałem zdziwiony.
- Bo to impreza całonocna i babska. I tak troszkę Daguśka mnie wyeksmitowała na noc. Mógłbym u ciebie przenocować?
- No pewnie! Kupimy jakiegoś alkohola i coś do jedzenia i obejrzymy jakiś film lub pójdziemy do jakiegoś baru.
- Dzięki. Ratujesz mi dupę.
- W końcu od czegoś ma się starszych kolegów.
- Dlaczego nie wzięłaś tamtego swetra?
- Nie podobał mi się kolor i materiał.
- Oj Lena, jakie ty masz wymagania. Ale nie martw się. Przed nami jeszcze wiele sklepów. Coś sobie wybierzesz.
- A kiedy coś zjemy?
- Po zakupach.- wywróciła oczami.- A wieczorem zabieram cię do klubu.
- Nie.- jęknęłam.
- Otworzyli niedawno nowy, super klub. Musisz tam iść! Nie będziesz ciągle w domu siedziała. I nie przyjmuję odmowy.- pociągnęła mnie w stronę kolejnego sklepu.
Po dużych zakupach wybrałyśmy się do jakiejś orientalnej restauracji na obiad. Potem wsiadłyśmy do samochodu i wróciłyśmy do Bełchatowa.
- To już wszystko?- obładowany zakupami szedłem w stronę samochodu Neroja.
- Nie. Jeszcze muszę do apteki wstąpić po jakieś witaminy.
- Tylko szybko.
Gdy wreszcie wszystko załatwiliśmy dotarliśmy na osiedle Bartka. Pomogłem mu wnieść zakupy do mieszkania.
- Cześć kaleko!- przywitałem się z Dagmarą.
- Cześć Krzysiu! Fajnie widzieć cię u...- zatrzymała na chwilę.- U nas.
- Jak się trzymasz sierotko?- usiadłem obok i położyłem rękę na gipsie.
- Nudy, nudy i jeszcze raz nudy! Gdyby nie to, że laski wpadają to bym się tu pochlastała.- westchnęła.
- A kogo zaprosiłaś?- zaciekawiony uniosłem brew.
- Stały skład Paulina, Ola i kilka znajomych których nie znasz.
- Chętnie poznam.- uśmiechnąłem się.
- To nie dzisiaj skarbie.
- Ale obiecujesz, że kiedyś na pewno?
- Obiecuję.- poklepała mnie po policzku.- Krzysiu, miałabym do ciebie malutką prośbę.
- Zawsze jestem do twojej dyspozycji.
- Mógłbyś przygotować ten ananasowy poncz? Tylko zamiast wódki użyj rumu! Wtedy jest lepszy smak.
- Oczywiście.
Pomogłem Bartkowi w przygotowaniach do kobiecej imprezy, a potem ulotniliśmy się z mieszkania.
Na początek wybraliśmy się do kina, a potem z ćwiartką weszliśmy do mojego mieszkania. Lekki rozruch, żel na włosy i wyszliśmy do klubu.
Po długich przygotowaniach Hanka była gotowa i wreszcie wyszłyśmy z domu.
Po krótkim spacerze dotarłyśmy do jakiegoś klubu. W środku pachniało whisky i było duszno od dymu papierosowego. Zajęłam miejsce przy jednym ze stolików, a przyjaciółka poszła po coś na "rozgrzanie".
W kącie przy jednym ze stolików zauważyłam tego siatkarza...
_____________________
Przepraszam za literówki.
Od piątku nie mogłam znaleźć czasu aby dodać rozdział..
Troszkę tu "popsułam" całe moje założenie co do tego bloga, ale postaram się to naprawić w kolejnych rozdziałach :D.
Zapraszam: ASK i TWITTER
+ bardzo bardzo bardzo przepraszam, że tka długo nic się nie pojawiało..