- Mariusz i Daniel zaraz wpadną.- Bartek schował telefon do kieszeni spodni.
- Dobra. Lecę do baru coś zamówić.
- Boże, Lena!! Czy ty wiesz kto stał obok mnie!?- przyjaciółka wyglądała na bardzo podekscytowaną.
- Hm.. no nie wiem. Niech zgadnę, jakiś siatkarz?- wywróciłam oczami.
- Skąd wiesz?
- Bo ten inny niż wszyscy inni siedział chwilę temu przy stoliku w kącie.- wskazałam głową w tamtym kierunku.
- I nic mi nie powiedziałaś, że on tu jest?
- Miałam stanąć na stole i krzyczeć, że w klubie jest jakiś facet!?- spojrzałam na nią z politowaniem.
- Nie jakiś facet tylko Krzysztof Ignaczak!!! Podejdźmy do niego, może się dosiądziemy, co?
- Ty normalna jesteś? Wyhamuj troszkę, on tu jest prywatnie, z kolegą, odpoczywa od siatkówki i fanów. Daj facetowi spokój.
- O Boże, Lena jaka ty nudna jesteś.- usiadła zrezygnowana obok.
- Chłopaki sory, że tak długo, ale Dan nie mógł znaleźć butów.- powiedział Mariusz siadając obok mnie.
- Ten to zawsze taki zagubiony.
- No podejdźmy do nich, no proszę cię Lena. Zrób to dla mnie.- Hanka nie dawała za wygraną.
- Okej, okej. Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to idź do nich.
- Serio?- ucieszyła się.
- Serio. Ale jeśli to zrobisz, to ja wychodzę stąd i wracam do Przemyśla.
- No ale.. nienawidzę cię. Nie zrobisz tego dla mnie?- spojrzała błagalnie.
- Nie!- odpowiedziałam stanowczo i zaczęłam się śmiać.- Masz wokół wielu innych facetów, idź do nich.
- No jak babcię kocham, ty nic nie rozumiesz.
- No nie. Jak można się tam podniecać na widok jakiegoś siatkarzyny!? Mogłabyś mi to wytłumaczyć?
- I tak tu będziemy siedzieć i pić?- zapytałem.
- Nie, możesz stać jak wolisz.
- Brawo Bartku, jesteś bardzo błyskotliwy. Imprezowanie bez podrywu?
- Krzysiu, dla nas te czasy się już skończyły. Jesteśmy zajęci.- odparł Mariusz.
- Ja nie.
- To idź i podrywaj.- zaproponował Dan.
- Chyba dupę z krzesła. W grupie raźniej, no chłopaki proszę. Nie pomożecie koledze? Kto wie, może w tym klubie jest moja idealna druga połówka, kobieta mojego życia i mogę się z nią nie spotkać, bo wam się nie chce, bo jesteście zajęci.. przydupasy, boicie się.
- Ja się boję!?
- Och, uraziłem dumę pana Wlazłego.
- Wstawaj, wstawaj. Idziemy.
Wyszliśmy na środek parkietu. Mariusz pchnął mnie w stronę jakiejś szatynki, a sam podszedł do dwóch dziewczyn. Z dziewczyną przetańczyłem parę kawałków, ale nic się nie zdarzyło. Nie pociągała mnie i nic nie zaiskrzyło, a szkoda, bo była naprawdę fajna i sympatyczna. Ale zaraz potem byłem już przy kolejnej kobiecie.
- Ty chłopie, nie uwierzysz.- Szampon odciągnął mnie na bok.
- Co?
- Nadal masz ochotę podrywać?
- No-o. A ty mi w tym doskonale przeszkadzasz. Wiesz jak udawało mi się bajerować tamtą laskę!? Gdybyś mi nie przerywał dzisiejszą noc spędzałbym już z nią, a nie z wami.
- Mam dla ciebie coś lepszego.
- Taa?
- Kojarzysz rudą z meczu? Jest tutaj. Z koleżanką.- poruszył znacząco brwiami.
- No nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Ona mnie przeraża. Tak się na mnie patrzyła. Tak dziwnie. Boję się jej.
- Może się zakochała.
- No nie dziwię się jej. Sam bym się w sobie zakochał.
- A jak jej nie chcesz, to ta koleżanka całkiem niezła.
- Prowadź mnie to tych kobiet.- poleciłem mu.
Byliśmy w połowie drogi, gdy nagle Mariusz się zatrzymał.
- Dobrze mam ułożone włosy? Nie mam nic na zębach? Jak wyglądam?- zaczął mnie zasypywać pytaniami.
- Ej, ej, co to ma być? Przecież jesteś zajęty.- upomniałem go.
- Ale dobre wrażenie trzeba zrobić, nie?
- To chyba ja mam robić, a nie ty.
- Ja też.- uparł się.
- Dlaczego nie wrócisz na stałe do Bełchatowa?
- A czemu mam tu wracać?
- No do mnie.
- Równie dobrze ty możesz przeprowadzić się do Przemyśla.
- Ooo nie, co to, to nie.
- Dlaczego? Przecież sama mówiłaś, że Przemyśl to ładne miasto.
- Bardzo ładne, a niestety nie mam zbyt wielu okazji żeby tam bywać.- usłyszałam za plecami.
Spojrzałam na Hanię, znieruchomiała patrzyła na postać za mną i z każdą chwilą jej uśmiech robił się coraz większy.
- Jedynie w wakacje czasami przejazdem jestem.- kontynuował.- A panie często tam są? Dużo się tam zmieniło? Ostatnio miasto odwiedziłem jakieś trzy lata temu.
- Nie. Niezbyt dużo.- uśmiechnęłam się w stronę znajomo-nieznajomego.
- Tak w ogóle to Krzysiek jestem.- zwrócił się w stronę mojej przyjaciółki.
- Hania.- uścisnęła jego dłoń.
- Krzysiek.- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Lena.- niepewnie się z nim uścisnęłam.
Po chwili uścisnęłam dłoń także temu drugiemu - Mariuszowi.
Sam w to do końca nie wierzę, ale pomysł Mariusza nie zawodzi. Przyjaciółka tej nienormalnej łapie każde moje słowo! Na całe szczęście on zagaduje rudą.
Wyciągnąłem go do baru po drinki.
- Nie wiem co ty zrobiłaś, żeby oni tu przyszli, ale pożałujesz tego.
- Lena skarbie, ja nic nie zrobiłam! Ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że do nas przyszli, że siedzą z nami i rozmawiają.. Jejku. To takie cudowne uczucie.
- Jakie?- zapytałam znudzona.
- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć... hm.. to coś podobnego do tego jak w przedszkolu jakieś dziecko podejdzie do ciebie i powie ci, że cię kocha. To jest bardzo miłe.
Poczułam, że mięknie mi serce i cała złość jaka we mnie drzemała zaczyna ulatywać.. To jej idole, jej marzeniem jest spotkanie się z nimi, rozmowa.. A ja chciałam ją ograniczać.
- Wiesz co, kocham cię.- przytuliłam ją.- Jak spotkamy się w Sylwestra i zauważysz gdzieś któregoś siatkarza to leć do niego i nie zwracaj uwagi na mnie.
- To znaczy, że jednak ty przyjeżdżasz do mnie.
- Na to wygląda.
Wróciliśmy do dziewczyn. Dalej rozmawiałem z Hanką, a Lena trzymała się na dystans i bacznie mnie obserwowała.
Robiło się późno i postanowiły, ze muszą wracać. Chciałem je odprowadzić, ale Mariusz przypomniał mi o chłopakach. Zniesmaczony wróciłem do Bartka i Dan'a.
____________________________________
Przepraszam przepraszam przepraszam..
Nie ukrywając.. rozdział jest słaby.
Pisałam go przez ponad miesiąc .. o.O
Postaram się i kolejny będzie lepszy!
- Dobra. Lecę do baru coś zamówić.
- Boże, Lena!! Czy ty wiesz kto stał obok mnie!?- przyjaciółka wyglądała na bardzo podekscytowaną.
- Hm.. no nie wiem. Niech zgadnę, jakiś siatkarz?- wywróciłam oczami.
- Skąd wiesz?
- Bo ten inny niż wszyscy inni siedział chwilę temu przy stoliku w kącie.- wskazałam głową w tamtym kierunku.
- I nic mi nie powiedziałaś, że on tu jest?
- Miałam stanąć na stole i krzyczeć, że w klubie jest jakiś facet!?- spojrzałam na nią z politowaniem.
- Nie jakiś facet tylko Krzysztof Ignaczak!!! Podejdźmy do niego, może się dosiądziemy, co?
- Ty normalna jesteś? Wyhamuj troszkę, on tu jest prywatnie, z kolegą, odpoczywa od siatkówki i fanów. Daj facetowi spokój.
- O Boże, Lena jaka ty nudna jesteś.- usiadła zrezygnowana obok.
- Chłopaki sory, że tak długo, ale Dan nie mógł znaleźć butów.- powiedział Mariusz siadając obok mnie.
- Ten to zawsze taki zagubiony.
- No podejdźmy do nich, no proszę cię Lena. Zrób to dla mnie.- Hanka nie dawała za wygraną.
- Okej, okej. Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to idź do nich.
- Serio?- ucieszyła się.
- Serio. Ale jeśli to zrobisz, to ja wychodzę stąd i wracam do Przemyśla.
- No ale.. nienawidzę cię. Nie zrobisz tego dla mnie?- spojrzała błagalnie.
- Nie!- odpowiedziałam stanowczo i zaczęłam się śmiać.- Masz wokół wielu innych facetów, idź do nich.
- No jak babcię kocham, ty nic nie rozumiesz.
- No nie. Jak można się tam podniecać na widok jakiegoś siatkarzyny!? Mogłabyś mi to wytłumaczyć?
- I tak tu będziemy siedzieć i pić?- zapytałem.
- Nie, możesz stać jak wolisz.
- Brawo Bartku, jesteś bardzo błyskotliwy. Imprezowanie bez podrywu?
- Krzysiu, dla nas te czasy się już skończyły. Jesteśmy zajęci.- odparł Mariusz.
- Ja nie.
- To idź i podrywaj.- zaproponował Dan.
- Chyba dupę z krzesła. W grupie raźniej, no chłopaki proszę. Nie pomożecie koledze? Kto wie, może w tym klubie jest moja idealna druga połówka, kobieta mojego życia i mogę się z nią nie spotkać, bo wam się nie chce, bo jesteście zajęci.. przydupasy, boicie się.
- Ja się boję!?
- Och, uraziłem dumę pana Wlazłego.
- Wstawaj, wstawaj. Idziemy.
Wyszliśmy na środek parkietu. Mariusz pchnął mnie w stronę jakiejś szatynki, a sam podszedł do dwóch dziewczyn. Z dziewczyną przetańczyłem parę kawałków, ale nic się nie zdarzyło. Nie pociągała mnie i nic nie zaiskrzyło, a szkoda, bo była naprawdę fajna i sympatyczna. Ale zaraz potem byłem już przy kolejnej kobiecie.
- Ty chłopie, nie uwierzysz.- Szampon odciągnął mnie na bok.
- Co?
- Nadal masz ochotę podrywać?
- No-o. A ty mi w tym doskonale przeszkadzasz. Wiesz jak udawało mi się bajerować tamtą laskę!? Gdybyś mi nie przerywał dzisiejszą noc spędzałbym już z nią, a nie z wami.
- Mam dla ciebie coś lepszego.
- Taa?
- Kojarzysz rudą z meczu? Jest tutaj. Z koleżanką.- poruszył znacząco brwiami.
- No nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Ona mnie przeraża. Tak się na mnie patrzyła. Tak dziwnie. Boję się jej.
- Może się zakochała.
- No nie dziwię się jej. Sam bym się w sobie zakochał.
- A jak jej nie chcesz, to ta koleżanka całkiem niezła.
- Prowadź mnie to tych kobiet.- poleciłem mu.
Byliśmy w połowie drogi, gdy nagle Mariusz się zatrzymał.
- Dobrze mam ułożone włosy? Nie mam nic na zębach? Jak wyglądam?- zaczął mnie zasypywać pytaniami.
- Ej, ej, co to ma być? Przecież jesteś zajęty.- upomniałem go.
- Ale dobre wrażenie trzeba zrobić, nie?
- To chyba ja mam robić, a nie ty.
- Ja też.- uparł się.
- Dlaczego nie wrócisz na stałe do Bełchatowa?
- A czemu mam tu wracać?
- No do mnie.
- Równie dobrze ty możesz przeprowadzić się do Przemyśla.
- Ooo nie, co to, to nie.
- Dlaczego? Przecież sama mówiłaś, że Przemyśl to ładne miasto.
- Bardzo ładne, a niestety nie mam zbyt wielu okazji żeby tam bywać.- usłyszałam za plecami.
Spojrzałam na Hanię, znieruchomiała patrzyła na postać za mną i z każdą chwilą jej uśmiech robił się coraz większy.
- Jedynie w wakacje czasami przejazdem jestem.- kontynuował.- A panie często tam są? Dużo się tam zmieniło? Ostatnio miasto odwiedziłem jakieś trzy lata temu.
- Nie. Niezbyt dużo.- uśmiechnęłam się w stronę znajomo-nieznajomego.
- Tak w ogóle to Krzysiek jestem.- zwrócił się w stronę mojej przyjaciółki.
- Hania.- uścisnęła jego dłoń.
- Krzysiek.- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Lena.- niepewnie się z nim uścisnęłam.
Po chwili uścisnęłam dłoń także temu drugiemu - Mariuszowi.
Sam w to do końca nie wierzę, ale pomysł Mariusza nie zawodzi. Przyjaciółka tej nienormalnej łapie każde moje słowo! Na całe szczęście on zagaduje rudą.
Wyciągnąłem go do baru po drinki.
- Nie wiem co ty zrobiłaś, żeby oni tu przyszli, ale pożałujesz tego.
- Lena skarbie, ja nic nie zrobiłam! Ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że do nas przyszli, że siedzą z nami i rozmawiają.. Jejku. To takie cudowne uczucie.
- Jakie?- zapytałam znudzona.
- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć... hm.. to coś podobnego do tego jak w przedszkolu jakieś dziecko podejdzie do ciebie i powie ci, że cię kocha. To jest bardzo miłe.
Poczułam, że mięknie mi serce i cała złość jaka we mnie drzemała zaczyna ulatywać.. To jej idole, jej marzeniem jest spotkanie się z nimi, rozmowa.. A ja chciałam ją ograniczać.
- Wiesz co, kocham cię.- przytuliłam ją.- Jak spotkamy się w Sylwestra i zauważysz gdzieś któregoś siatkarza to leć do niego i nie zwracaj uwagi na mnie.
- To znaczy, że jednak ty przyjeżdżasz do mnie.
- Na to wygląda.
Wróciliśmy do dziewczyn. Dalej rozmawiałem z Hanką, a Lena trzymała się na dystans i bacznie mnie obserwowała.
Robiło się późno i postanowiły, ze muszą wracać. Chciałem je odprowadzić, ale Mariusz przypomniał mi o chłopakach. Zniesmaczony wróciłem do Bartka i Dan'a.
____________________________________
Przepraszam przepraszam przepraszam..
Nie ukrywając.. rozdział jest słaby.
Pisałam go przez ponad miesiąc .. o.O
Postaram się i kolejny będzie lepszy!